piątek, 17 maja 2013

Ewolucja trójmiejska. Relacja z badań terenowych

Ojczulek Darwin światłym człekiem był, choć nie przewidział pewnych niuansów ewolucyjnych, które po dziś dzień objawiać się raczą gromadzie ludzkiej to tu, to ówdzie.

Jak wiadomo — ludzkość zeszła z drzew. Wielu jej przedstawicieli jednako z drzew tychże się zwyczajnie spi... spadło znaczy. Potwierdzają to badania terenowe, jakie — w ramach projektu Wielka Samozwańcza Misja Naprawy Świata pod kryptonimem "Żyrafa też człowiek i szczęścia na Ziemi doświadczyć musi"  — przeprowadziła na początku tego roku Dzielna M.

Jedno z tych badań, przeprowadzone na gorąco (nigdy wszak nie wie badacz, gdzie wdzięczny obiekt badań ukazać się zechce) na przejściu dla pieszych przed przesławną Galerią Bałtycką w mieście Gdańsk. Otóż z tłumu pieszych, przemierzających wspomnianą „zebrę" objawił się zwierz inny, człekokształtny, niewątpliwie postawę dwunożną zaledwie osiągnąwszy. Niezwykłą bowiem ekspresję ruchów i zamaszystość ramion, jedynie radość z nowo posiadłej umiejętności oraz niewprawność w niej mogą tłumaczyć. Zatem wychwycony wzrokiem przez badaczkę humanoidalny osobnik płci męskiej torował sobie przejście łokciami swemi, czyniąc szkody fizyczne sunącym pospołu homosapiensom. Tłum niewzruszony usuwał się tymczasem strachliwie, by usterki własne do minimum sprowadzić. Wtem bark osobnika gwałtownie drobnej, niepierwszej młodości niewiasty dosięgnąwszy, równowagą jej wątłego ciała zachwiał. Na gwałt taki Dzielna M. patrzeć nie mogła, badania badaniami, ale świat ratować trzeba! Za ramię brutala złapawszy, do opamiętania go przywrócić postanowiła stanowczemi słowy: "Co pan robi? Proszę uważać!" Ten, niezrozumiawszy zapewne idei naprawiania świata (wszak spadaniem z drzewa do niedawna zajęty), pogardliwie na Dzielną M. spojrzawszy, wielkiem łapskiem twarz jej złapał i odepchnął, czapki przy tem dziewczę pozbawiwszy... Słucha Dzielna M... nikt nie woła... Ani od Litwy, ani od Polski. Żaden szarmancki mężczyzna, żadna dzielna kobieta! Tylko starowinka, przed chwilą z łap brutala wyratowana, słabowitym swym jestestwem honor ludzkości ratować jeszcze próbowała. Nadaremnie.

Wnioski z badań skrupulatnie odnotowane, wskazują, iż:
— osobniki "spadłe" z drzewa objawiają się niespodzianie i brutalnie;
— ingerencja w przebieg badania bywa bolesna i można przy tym stracić czapkę;
— ingerując masz wszelakie szanse, że będziesz osamotniona;
— należy rozważyć możliwość utworzenia w systematyce nowej kategorii osobników "zeszłych pozornie" z drzewa (dla szerokiej rzeszy homosapiensów, dla której widok szarpanych na środku ulicy niewiast przez wielkiego, nieucywilizowanego draba, normą niewymagającą interwencji się zdaje).

To jedno z licznych badań przeprowadzonych przez zacne grono członków WSMNŚ, które zapewne jeszcze opublikuję. Wybryki ewolucji to wszak fascynujące i niezwykle ważne zagadnienie, choć niewdzięczne w badaniu. Zatem: czapki z głów...